– Tekst „Sieci” o trotylu przedstawia niepełne informacje bez części wnioskowej, które służą budowaniu teorii spiskowych. Stwarza się jakieś wrażenie niepewności. Odbiorca ma mieć ciągłe wątpliwości. Taki jest cel tych, którzy znów „wyciągają z szafy” temat Smoleńska – mówi WP dr Maciej Lasek, który badał okoliczności katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.
„Anglicy znaleźli trotyl” – donosi tygodnik „Sieci”. Informuje, że brytyjskie laboratorium znalazło ślady materiałów wybuchowych na szczątkach wraku Tu-154M. Podkreśla jednak, żeby nie wyciągać ostatecznych wniosków. Gazeta szacuje, że śledztwo smoleńskie może potrwać bowiem jeszcze kilka lat.
O komentarz poprosiliśmy dr. Macieja Laska, byłego przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który zajmował się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej. Lasek zasiadał także w Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, której przewodniczył Jerzy Miller, były szef MSWiA.
– Nie zaskakują mnie szczególnie rewelacje tygodnika „Sieci” – mówi WP dr Lasek. – Nie ma tam nic nowego. Jest mowa o produktach, ktore mogą służyć do produkcji środków wybuchowych, w tym trotylu, ale też np. farb czy past do butów – dodaje ekspert.
Jak podkreśla Lasek, „W trakcie badań przeprowadzonych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji, również wskazano na obecność materiałów zawierających cząstki materiałów wysokoenergetycznych”.
– Prokuratura kilka lat temu przyznała, że chce przebadać te same szczątki tupolewa w innych laboratoriach. Powiedziano, że ich interesują badania laboratoryjne, bez części wnioskowej. Jest to powtórzenie badań, które już były przeprowadzone. Poczekajmy na komunikat prokuratury i opinię biegłych – zaznacza w rozmowie z WP Maciej Lasek.
Dr Maciej Lasek zwraca z kolei uwagę na sprzeczne przekazy.
– Przez ostatnie lata byliśmy bombardowani przekazem grupy Macierewicza o wybuchu termobarycznym, a nie informacjami o trotylu. A dziś znów mamy trotyl. Czyli najmniej efektywny materiał wybuchowy – mówi ekspert.
– Jakikolwiek wybuch zostawia ślady w zapisach w rejestratorach pokładowych, zostawia nadpalenia, nadtopienia. A niczego takiego w przypadku katastrofy tupolewa nie stwierdzono – przypomina rozmówca WP.
– Macierewicz został schowany, przyczyna jest prosta: olbrzymia kompromitacja jego podkomisji. Za czasów szefowania Macierewicza w MON straciliśmy śmigłowce, samoloty. Macierewicz zniszczył system bezpieczeństwa, który buduje się latami – mówi były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Lasek zwraca uwagę, że „nawet eksperci wzięci przez Macierewicza do podkomisji, na przestrzeni ostatnich lat porzucali go”.
– Ta podkomisja powinna być rozliczona. Wydatkuje się ogromne środki publiczne, które nie są weryfikowalne. Powinno się unieważnić działalność tego gremium. Tzw. eksperci Macierewicza sami twierdzili, że nie ma sensu robić już żadnych ekspertyz, bo oni są przekonani, że w Smoleńsku był wybuch. I o czym tu dyskutować? – pyta retorycznie rozmówca WP.
źródło: materiały WP