Rzecznik Praw Obywatelskich nie wycofuje się ze swojego oświadczenia ws. podejrzanego o zabójstwo 10-letniej Kristiny. Po zarzuceniu niewłaściwego działania służbom na Adama Bodnara spadła lawina krytyki.
– Nie wycofujemy się z oświadczenia. Było ono konieczne i tak powinniśmy się zachować. Nie bierzemy mordercy pod opiekę – to skandaliczne sformułowanie i nie jest zgodne z prawdą – mówi Wirtualnej Polsce dr Hanna Machińska z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, zastępczyni RPO.
– Jesteśmy zdumieni, jak można manipulować jego treścią. Przecież to stanowisko mówi tylko o faktach. Wskazuje, że policja i prokuratura prowadzą swoje działania, ale jednocześnie służby muszą przestrzegać standardów – dodaje dr Machińska.
Zaznacza, że osoby podejrzanej nawet o najgorsze zbrodnie nie można poniżać i pozbawiać godności. Powtarza też, że w tym przypadku nie były potrzebne kajdanki zespolone ani chwyt obezwładniający.
– Kajdanki krępujące ręce i nogi jednocześnie nie były konieczne, ale w tym przypadku całość działań nie wydaje się zgoda ze standardami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Było to upokarzające i niegodne. Dawno nie widziałem tak brutalnego zachowania przy tak dużych siłach policyjnych – ocenia zastępczyni RPO.
– Kajdanki zespolone policja stosuje w wielu wypadkach. Wielokrotnie występowaliśmy, aby stosować je tylko w konieczności, kiedy faktycznie istnieje zagrożenie dla policjantów. W tym przypadku nie było takiego uzasadnienia – stwierdza dr Hanna Machińska.
Przestrzega też, że błędy podczas postępowania wynikające z zachowania śledczych mogą mieć bardzo dalekie skutki.
– Nie chcę mówić, że będzie jak w przypadku Tomasza Komendy czy innych skazanych na podstawie wymuszonych zeznań, ale trzeba respektować prawo podczas śledztwa i procesu – mówi WP dr Machińska.
źródło: materiał WP