RZESZÓW. Policjanci prowadzili pościg ulicami Lubaczowa za kierowcą BMW, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Gdy samochód uderzył w znak drogowy, kierowca zostawił go i uciekł pieszo. Kilka godzin później sam zgłosił się na komendę.
W niedzielę po godz. 3 w nocy, policjanci Zespołu Patrolowo ? Interwencyjnego lubaczowskiej komendy zauważyli na ul. Wyszyńskiego kierowcę BMW jadącego wspólnie z pasażerem. Tor jazdy wskazywał, że kierujący może być pod wpływem alkoholu. Pomimo dawanych przez policjantów sygnałów świetlnych i dźwiękowych do zatrzymania pojazdu, kierujący nie reagował, a po chwili przyśpieszył i zaczął uciekać, nie stosując się kilkukrotnie do znaku STOP na skrzyżowaniach.
Uderzył w znak drogowy
Następnie wjeżdżając ze zbyt dużą prędkością w ul. Piłsudskiego uderzył w znak drogowy, co unieruchomiło pojazd. Kierujący widząc nadjeżdżający radiowóz wysiadł z samochodu i pozostawiając w nim pasażera, zaczął uciekać pieszo. Policjanci stracili go z oczu, gdy wbiegł między budynki.
Kilka godzin później mężczyzna sam zgłosił się do Komendy Powiatowej Policji w Lubaczowie i przyznał do kierowania BMW, twierdząc, że uciekał przed Policją ze względu na pękniętą szybę czołową pojazdu. Funkcjonariusze zatrzymali kierującemu prawo jazdy oraz zabezpieczyli krew do badań.
O dalszych konsekwencjach, jakie poniesie 21-letni mieszkaniec gminy Lubaczów, zadecyduje sąd. Zgodnie z obowiązującymi przepisami – niezatrzymanie się do kontroli jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 5.
Źródło: Policja