Na Dolnym Śląsku ma powstać jedno z największych składowisk śmieci w Polsce. Inwestycja znajduje się na działce, w sprawie której zaawansowane śledztwo prowadzi prokuratura, a zbadanie historii zlecił minister rolnictwa. W tle inwestycji są związki ważnego samorządowca kontrolującego wysypisko.
Chodzi o składowisko odpadów we wsi Rudna Wielka oddalonej o 70 km od Wrocławia. Wysypisko składa się obecnie z trzech kwater i zajmuje ok. 10 hektarów. Wrocławska firma Chemeko-System, która jest jego właścicielem, chce powiększyć obiekt o czwartą kwaterę liczącą niecałe 6 hektarów.
Chemeko nastawia się na recykling, a nie składowanie odpadów. Samo wysypisko jest regularnie kontrolowane i w jego działaniu nie wykryto dotychczas żadnych nieprawidłowości. – Do spółki nie wpłynęły skargi, a ewentualne zastrzeżenia mieszkańców są rozpatrywane w ramach postępowań administracyjnych, prowadzonych przez stosowne organy – informuje Wirtualną Polskę napisała Joanna Wołoszyn, kierownik Biura Zarządu Chemeko.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak sama rozbudowa składowiska. Według planów inwestora ma ono zostać powiększone o działkę, która w 2015 r. została w kontrowersyjnych okolicznościach odrolniona na wniosek Chemeko i dziś jest przedmiotem zaawansowanego śledztwa prokuratorskiego. W skrócie: ówczesny starosta zmienił klasyfikację gruntów i wydał decyzję o odrolnieniu. Śledczy mówią o „możliwej szkodzie w wysokości 1,8 mln zł”.
– Śledztwo prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w okresie lat 2013-2015 w trakcie postępowania administracyjnego zakończonego decyzją Starosty Górowskiego, przy zmianie klasyfikacji gruntów w obrębie miejscowości Rudna Wielka w celu doprowadzenia do ich odrolnienia, czym spowodowano szkodę na rzecz Skarbu Państwa w kwocie nie mniejszej niż 1,8 mln zł – informuje Wirtualną Polskę rzeczniczka legnickiej prokuratury Lidia Tkaczyszyn.
Wirtualna Polska dotarła do dokumentów, z których wynika, że w Chemeko-System pracują członkowie rodziny burmistrza: teść i siostra żony. Chcieliśmy zweryfikować te informacje u źródła, ale zarówno burmistrz, jak i firma uchyliły się od odpowiedzi. – Odpowiedź może naruszać prywatność zarówno burmistrza jak i jego krewnych więc żądane dane nie mieszczą się w pojęciu objętym ustawą o dostępie do informacji publicznej – przekazał nam Marcin Koziński, sekretarz gminy Wąsosz.
Sprawą odrolnienia zainteresowała się nie tylko prokuratura, ale również ministrowie rolnictwa i sprawiedliwości. Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski pod koniec ubiegłego roku zlecił zbadanie sprawy służbom wojewódzkim.
źródło: materiały WP