RZESZÓW. Wczoraj policjanci, strażacy i załoga pogotowia ratunkowego interweniowali w jednym z mieszkań w Rzeszowie, gdzie doszło do zatrucia. Podczas kąpieli przytomność straciła kobieta. Jako pierwsza, do czasu przyjazdu służb, pomocy udzielała jej mieszkająca po sąsiedzku policjantka. Poszkodowana została przewieziona do szpitala. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do zatrucia doszło wczoraj, późnym wieczorem w jednym z mieszkań w bloku na osiedlu 1000-lecia. Około godziny 23. do mieszkającej w bloku policjantki z wydziału kryminalnego rzeszowskiej komendy zapukała sąsiadka. Wspólnie z koleżanką wynajmowała mieszkanie obok. Jej współlokatorka przebywała od dłuższego czasu w łazience, a ona nie wie co się z nią dzieje i obawia się, ze coś się jej stało.
Policjantka weszła do mieszkania i łazienki. W wannie leżała nieprzytomna kobieta, a objawy wskazywały na zatrucie czadem. W związku z tym policjantka otworzyła okna i drzwi w mieszkaniu i na klatce schodowej, aby przewietrzyć pomieszczenia. Z telefonu współlokatorki poprzez nr alarmowy 112 wezwała pomoc służb. Następnie rozpoczęła udzielanie pomocy nieprzytomnej kobiecie sprawdzając oddech i funkcje życiowe. W tym czasie na miejsce przyjechali strażacy przejmując akcje ratowniczą i podając nieprzytomnej tlen. Następnie akcję kontynuował lekarz pogotowia ratunkowego. Kobieta odzyskała świadomość i została przewieziona do szpitala. Jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Jak wstępnie ustalono, w łazience znajdował się piecyk gazowy, który mógł być źródłem zatrucia. Policjanci będą teraz wyjaśniać okoliczności zdarzenia, a także to, czy do zatrucia doszło w wyniku ulatniania się gazu czy czadu.