– Minister Anna Zalewska kłamie i nastawia przeciw nam ludzi – mówi WP Anna Zając, nauczycielka z warszawskiej podstawówki. Ale nauczyciele nie ustąpią w kwestii strajku. – Jesteśmy zdeterminowani, bo dla nas każde 100 zł to kwestia przeżycia.
Sebastian Łupak: Będzie pani strajkowała 8 kwietnia?
Anna Zając, nauczycielka z Warszawy: Oczywiście! Kocham uczyć, ale moje niskie zarobki mnie frustrują, bo mam rodzinę, dzieci. Albo coś wywalczymy, albo odejdę z zawodu. Ja sobie znajdę pracę. Ale nie chcę, bo kocham to, co robię. Nie chcę wcale szukać nowej pracy.
Czujecie, że Ministerstwo Edukacji was obraża?
Nastawiają społeczeństwo przeciwko nam i pokazują w mediach fałszywe informacje o naszych zarobkach i czasie pracy. Manipulują opinią publiczną. MEN podaje naszą rzekomą pensję na poziomie około 5600 zł. Wrzucają do naszej pensji podstawowej 16 dodatków, w tym odprawę pośmiertną, odprawę emerytalną i dodatek dyrektorski. Wychodzą im kwoty, których nauczyciel na oczy nie widział! Ja się nie wstydzę pokazać swojego „paska” z pensją. Mam tylko dwa dodatki: motywacyjny i stażowy. Po 13 latach pracy zarabiam więc 2170 zł. Nauczyciel początkujący zarabia około 1750 zł. A przed młodą nauczycielką perspektywa 15 lat awansu, bo pani Zalewska wydłużyła nam ścieżkę awansu z 10 do 15 lat. Nauczyciele dyplomowani zarabiają 2600-2800 zł. Jak to się ma do podawanej przez MEN sumy 5600 zł?
Ten strajk będzie solidarny? Strajkuje ZNP, „Solidarność” – nie. Ktoś się wyłamie, ktoś nie będzie chciał stracić kilkuset złotych za przerwę w pracy. Zjednoczycie się 8 kwietnia?
Ja jestem w zawodzie 13 lat i takiego buntu nie pamiętam. Wszyscy jesteśmy zdeterminowani, zmotywowani. Tak złej sytuacji jeszcze nie było. Obarcza się nas coraz większymi obowiązkami, bierzemy na barki skutki „deformy”, a zarabiamy mało. I to w momencie, gdy gospodarka ma się dobrze i średnia krajowa wzrosła. A nasze pensje stoją. My tak naprawdę dostaliśmy obniżkę. Wynika to m.in. z przedłużonego o 5 lat awansu. Poza tym minister Zalewska proponuje teraz stażystom na start dodatek dwa razy po 1000 zł, w sumie 2000 zł. A rok temu odebrała młodym nauczycielom 3600 zł dodatku na zagospodarowanie. To ten nauczyciel i tak stracił 1600 zł.
Rząd tłumaczy, że nie ma w budżecie tych pieniędzy dla was…
Dopiero co znalazło się 40 miliardów na nowe obietnice PiS. Niech więc nauczyciele dostaną podwyżki w pierwszej kolejności. Nie chcemy tych pieniędzy nagle. Były już przecież wcześniej akcje protestacyjne i strajki. Był strajk jednodniowy w 2017 roku, były manifestacje w soboty. Nikt tego nie zauważył. Wszyscy nas wtedy – za przeproszeniem – olali, a pani Zalewska nie chciała z nami rozmawiać.
źródło: materiały WP